Ewa i Adam namówili mnie na samodzielną wycieczkę (mieli swoje sprawy do załatwienia przed wylotem do Tajlandii). Jedna z ciekawszych atrakcji w Bombaju – groty w Kanheri. Groty wykute są w litej granitowej skale przed 1000 lat. Zostały one wykute przez mnichów buddyjskich, których liczebność szacowana jest na kilka tysięcy; takie miasteczko w skałach. Groty te służyły zarówno jako miejsce do medytacji, jak również do mieszkania. Ponoć była tam również uczelnia. Jedna z grót służąca do zgromadzeń wygląda jak kościół (tak duża). Po wdrapaniu się na szczyt skał rozciąga się niezmierzony i nieprzebrany widok panoramy Bombaju. Groty mieszczą się na terenie Narodowego Parku im. Ghandiego, w którym jest jeszcze do zwiedzenia i zobaczenia safari ze wszystkimi strasznymi zwierzętami Azji, oraz muzeum Ghandiego. Dojazd do parku: z dworca Churchgate do dworca Borivali, stamtąd riksza za 30 rupii do Kanheri. Przez teren parku wewnętrzne busy za 30 rupieci – 7 km do grot, lub pieszo. Wstęp do grot: 100 rupieci, wstęp na teren parku: 30 rupii. Wróciłem do Rajskich samodzielnie, przesiadając się kilkakrotnie z pociągu na pociąg – kolej bombajska to nie bajka – i kilkakrotnie autobusami. Jest to dosyć istotne – dla niezorientowanych – nie znam ni w ząb języka angielskiego, ale już po pierwszym dniu szlifuję henglish (krzyżówka hindi z angielskim . Zmordowany walnąłem sok z kija (wyciskany z trzciny cukrowej przez szalone żarna – wyciskarki) 5 rupieci, zjadłem pieroga z grochem (samosa)5 rupieci, poprawiłem mleczkiem kokosowym z rozłupanego kokosa przez słomkę – 5 rupii i wjechałem windą do mieszkania Ewy i Adama, gdzie dowiedziałem się, że wieczorem idziemy na imprezę do znajomych. O tym jutro…