Niewiele się dzieje, dlatego chwilowy brak wpisów, a i zdjęć niewiele, ponieważ bez sensu fotografować cały czas widoczki (co prawda piękne) i wciąż budujące się resorty na plaży czekające na najazd białasów. W najbliższym czasie wybieram się na północ Goa; Old Goa, Panaji, Vasco da Gamma i Anjuna – będzie, mam nadzieję o czym pisać i zapewne będzie dużo nowych zdjęć. Tymczasem błogie leniuchowanie – 2 razy dziennie po pół godziny pływanie, ok. 10 km dziennie marszu, dużo przemyśleń, czytanie, pisanie i trochę prób kontemplowania. Codziennie wieczorem spacer do centrum i jak zwykle dziś również był spacer, podczas którego ktoś mówi do mnie: cześć panie Felku. Cześć - odpowiedziałem. Dwoje młodych Polaków poznało mnie ze zdjęcia profilowego, niestety nie pogadaliśmy zbyt długo ponieważ przybiegł Ondrej, który czekał na mnie przy głównym wejściu na plażę w Palolem. Zdążyłem się z nowo poznanymi umówić na jutro; zaprosiłem ich na jedzonko własnej roboty. Napiszę o tym spotkaniu jak będzie po. Wracając do mojego Czecha: Piotr, poratuj, potrzebuję 100 Rs (do listopada Ondrej jest bez kasy; czeka na przelew od rodziny). Co się stało? Okazało się że palił beztrosko bidi (najtańsze – 15 Rs za 30 szt) czekając na mnie, podszedł do niego Mister Officer i poinformował grzecznie, że w miejscu publicznym nie wolno palić i musi zapłacić mandat – 100 Rs. Czech wyciągnął na wierzch kieszenie pokazując, że są puste i nie ma pieniędzy. Wtedy policjant zaprosił go na wycieczkę do Chaudi na posterunek policyjnym jeepem. Ondrej zostawił w zastaw aparat fotograficzny, który szczęśliwie miał przy sobie i pobiegł mnie odszukać. Po uiszczeniu 100 Rs mandatu Mr Officer zasalutował i mój towarzysz podróży został oswobodzony. Na zdjęciu – mandat.
Ten przepis jest dosyć świeży w Indiach. Są fajniejsze „kwiatki” sięgające czasów korony brytyjskiej. Na przykład jest przepis mający powyżej 100 lat, mówiący o tym, że trzeba mieć zezwolenie na spożywanie alkoholu, nawet we własnym domu. Można zostać ukaranym za picie piwa w restauracji, w której się to piwo zamówiło i piło. Można za 1.000,- Rs wykupić zezwolenie, które jest jednorazowe i dożywotnie. Ci, którzy byli, lub są w Indiach wiedzą coś na temat tysięcy druków i druczków wypisywanych przez kalkę w trzech egzemplarzach ołówkiem kopiowym. Ci, którzy dopiero będą – ku przestrodze: nie zdziwcie się, jeśli przy zakupie kiści bananów będziecie musieli przedłożyć ksero paszportu, 2 zdjęcia i poświadczony urzędowo adres zatrzymania się w tym Pięknym Kraju – INCREDIBLE INDIA!!!