W Palolem, w barze Alfa jest w każdy czwartek silent disco, czyli dyskoteka w słuchawkach. W Indiach również po 22.00 obowiązuje cisza nocna i silent disco jest doskonałym rozwiązaniem na hałasowanie w nocy. Pomysł ten jest mi znany już z pierwszej wizyty w Indiach z roku 2008, pomysł, który trafił w trakcie festiwalu filmowego do mojego Kazimierza Dolnego. Wczoraj wieczorem trafiliśmy z Ondrejem do Alfy. Był to dla niego szok, do Czech wynalazek silent disco jeszcze nie dotarł. W trakcie imprezy dużo nowych znajomości; przesympatyczny Austriak, małżeństwo z Anglii, Polka z Hindusem z Mangalore. Całe towarzystwo nieźle narąbane.
Codziennie obserwuję zwykłe, proste prace Hindusów. Z jednej strony w Indiach w ostatnich latach dokonał się ogromny postęp technologiczny, z drugiej zaś siła robocza, w szczególności ludzi pochodzących z niskich kast np. dalici jest tak tania, że nie opłaca się zleceniodawcom kupować wiertarek, pił elektrycznych itp., ponieważ dalita będzie ścinał drzewo trzy dni, ale je zetnie za głodową stawkę typu 100 Rs (tj. ok 2 dolary dziennie) za 12 godzin pracy.
Pod koniec każdego dnia rybacy dobijają do brzegu swoimi łodziami ze złowionymi rybami w sieciach. Wypływają dwa razy dziennie, ale wtedy kiedy pierwszy raz wracają ja jeszcze śpię. Na zdjęciach połów wieczorny i zaraz potem zachód słońca nad Morzem Arabskim.