Niestety, nie był to dobry dzień na wycieczkę i zwiedzanie – cały dzień padało. Deszcz bardzo nie przeszkadzał, ale widoki i zdjęcia przymglone, szczególnie wodospad. Wyjazd spod domu o ósmej rano taksówką za 1.600 Rs. Po około 2 godzin jazdy dojechaliśmy do Colem. Tam następuje przesiadka do jeepa (od osoby 420 Rs), którym jedzie się 12 km przez las tropikalny do wodospadu Dudh Sagar na rzece Manrovi (na Wikipedii jest opisana legenda o tym, jak powstał wodospad). Kilkakrotnie trzeba przeprawiać się jeepem przez rwący potok. W lesie roślinność zabójcza; palmy, liany i jedno wielkie kłębowisko zieleniny, kopce termitów, dużo małp i trochę ptaków, wśród nich sporo pawi. Po dojechaniu na miejsce jeszcze 200 metrów pieszo i pojawia się widok wodospadu. Wrażenie niesamowite, potęgę natury, jaką tam zobaczyłem niestety trudno sfotografować zwykłą cyfrówką. Wodospad ma 600 m wysokości, a w jego połowie zbudowano wiadukt kolejowy. Na zdjęciach nie widać tego, że te 600 m to prawie pionowa ściana i trzeba naprawdę mocno zadzierać głowę do góry, żeby ogarnąć całość. W jeziorze ławice ryb, które rzucają cię na ciastka wrzucane do wody przez turystów. Powrót tą samą drogą.
Okazało się, że farma przypraw i słonie są w tej samej miejscowości, a nie jak wcześniej umówiony taksówkarz mówił, zapewne, by podkreślić ile będzie się musiał najeździć za tak gut prajs. W dużej hali, gdzie kupuje się bilety do przypraw i na słonie poza stoiskami z pamiątkowymi koszulkami przede wszystkim miejsca konsumpcyjne. Nasz taksówkarz zaproponował, abyśmy zjedli posiłek przed zwiedzaniem farmy i słoniami. Posiłek w formie szwedzkiego bufetu jest wliczony w bilety wstępu. Przyprawy – 400 Rs, słonie: wejście 150, jazda na słoniu 700, kąpiel ze słoniem 1.000, a prysznic z trąby słonia za dodatkową opłatą, tak jak wiele innych pozycji w cenniku, np. karmienie słonia itd. Wszystko to w cenniku w języku rosyjskim. Zjedliśmy zupełnie przyzwoity i z racji szwedzkiego bufetu bardzo urozmaicony obiad, po czym pani przewodnik zaprała nas na plantację, która okazała się nawet nie ogrodem, a ogródkiem botanicznym. Oglądanie tych roślin w Indiach, w których wszędzie rosną tropikalne rośliny okazało się jakąś pomyłką. Wyobrażenie miałem zupełnie inne po przeczytaniu ulotek reklamowych, miałem nadzieję zobaczyć plantację i może trochę więcej czegoś o samych przyprawach włącznie z degustacją(?). Nie polecam, a nawet odradzam tą atrakcję, czułem się jak na deptaku w Rosji; ekskursji tyle co w Wieliczce wycieczek szkolnych. I na dodatek straszna drożyzna, a Rosjanie strasznie psują rynek, płacą tyle, ile Hindusi im mówią np. 100 Rs za colę.
Słonie były, Liza nawet pojeździła 10 minut za 700 rupieci. Ja powstrzymałem się od wcześniejszego zamiaru wzięcia wspólnej kąpieli ze słoniem ze względu na brzydką pogodę i jak na Indie lekki chłodek – ok. 20 oC. Ograniczyłem się do zrobienia kilku zdjęć. Jedną z atrakcji jest kupno rysunku wykonanego przez słonia lub rozegranie na specjalnym boisku meczu prze słonie w piłkę, ale to na wcześniej umówione rezerwacje. Miejsce zupełnie nie przypominające egzotycznych Indii, a wręcz jakiś Disneyland do robienia kasy na ruskich. Naprawdę gorąco odradzam. Water Fall jak najbardziej tak.