Namówiony zostałem jeszcze jeden dzień w Panaji. Wieczorem odbyło się wielkie party w Marriocie zorganizowane przez Ministra Turystyki Indii pod tytułem: Incredible India. To, że Indie są niesamowite wiedziałem już przed przyjazdem. Przede wszystkim poza magią, głębokim magnetyzmem i przyrodą mają w sobie parę rzeczy bardzo wkurzających. Z częstotliwością co najmniej raz na 5 minut słyszy się „taxi, taxi..” lub zaczepianie i zachęcanie do zrobienia zakupów w mijanym sklepie choć w tym momencie ma się na sobie dwa plecaki i nic się nie widzi przez zalewający oczy strumień potu. Znany publicysta i pisarz hinduski, autor „Maximum city – Bombaj” Suketu Mehta zatytułował jeden z rozdziałów tej książki „Państwo NIE”. Często przekonuję się do treści tego rozdziału. Cały dzień szukałem jakiegoś lokalu z Wi Fi. Niestety nie znalazłem. W końcu chciałem skorzystać z internet cafe ze swoim laptopem. „NIE”, nie można się podłączyć, dlaczego? Bo NIE. Słowo „nie” często się słyszy chcąc coś załatwić w Indiach, czasami są to sytuacje tak oczywiste, jednak nie dla mentalności tutejszej. Tu trzeba byłoby się urodzić, żeby wiedzieć dlaczego „NIE” i jaka jest inna prawidłowość.
Jutro jest w Indiach ciąg dalszy obchodów Divali. Odwiedziłem targ, na którym przede wszystkim oferowano coś na kształt naszych palm wielkanocnych. Są to "kompozycje" badyli z trzciny cukrowej, łodyg i liści różnych ziół. Obrzęd jest na pamiątkę ślubu Krishny z (!!!) rośliną Pulsi. Jest to roślina lecznicza. Dziś w Indiach Pulsi jest patronem sklepów z ziołami i lekarstwami, jak w Polsce patronami aptek i farmaceutów jest Kosma i Damian. Bogom hinduskim zdarzało się brać ślub z różnymi postaciami, nie tylko ludzkimi, również z roślinami, zwierzętami i zjawiskami przyrody. Przy tak wielkiej liczbie bogów - około 30 tys. można chędożyć ze wszystkimi formami tego świata.
Wieczorem zaliczyłem bankiet. Bywałem w życiu na wielu tzw. zamkniętych imprezach na zaproszenia; zdarzało się nawet z udziałem prezydenta RP, jednak na imprezie z takim rozmachem byłem pierwszy raz. Rząd Indii postarał się. Zdjęcia nie oddadzą oczywiście klimatu, muzyki i smaków, ale uwierzcie na słowo – ful wypas. Wychodząc około 2 w nocy dla każdego torebka z gadżetami. Wstydu też nie było.