Okęcie. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu czekali na mnie przyjaciele (nie uwierzycie) z czasów szkoły średniej małżeństwo Ewa i Tomek ( z Tomkiem byłem razem jeszcze w ósmej klasie podstawówki-1974). Po czułym powitaniu i jednoczesnym pożegnaniu (uścisk ręki Tomka był jak wytrenowany z czasów PRL – w mojej dłoni został zwitek banknotów – 100 baksów – prezent na wyjazd) odprawiłem się i drzwi się zamknęły. No cóż, trzeba lecieć. W kolejce do samolotu znane twarze: Magdalena Cielecka, Jacek Poniedziałek, Andrzej Chyra, Maciej Sztuhr i wielu innych znanych aktorów. O cholera, konkurencja do Bollywood, z nimi nie mam co startować, muszę granie w hinduskiej kinematografii wybić sobie z głowy. W Monachium całe to towarzystwo stanęło w kolejce do samolotu lecącego do Singapuru. Jest OK. W całym samolocie jestem jedynym białasem, Bollywood czeka. Ląduję pół godziny przed północą, szybka odprawa, odbiór bagażu i wychodzę przed lotnisko. Czekają na mnie Ewa i Adam Rajscy. Poznałem ich na blogu: „Rajscy w podróży”. Zaoferowali się, że przygarną mnie na noc i zaopiekują na początku mojej podróży. Wynajęliśmy tuk-tuka i po godzinie jazdy jestem w dzielnicy Goregaon East, Royal Palms. Butelka nalewki pigwowej od Sułka, przywieziona przeze mnie polska kiełbasa i kładę się spać w temperaturze o 20.oC więcej niż poprzedniej nocy.