Może uda się jeszcze kilka zdjęć wrzucić. Jutro (w zasadzie dziś, jest 20 po północy) szykanie nowej, tańszej kwatery, zakupy Ondeja do ryżowego biznesu (już widzę te kolejki za czeskim przysmakiem:) i dalszy ciąg walki z działającym telefonem, z którego można zadzwonić do Polski. Jest cholernie gorąco, moskity gryzą po łydkach, najlepszy Odomol, taki nasz Off. Woda w ołszyn jak zupa. Koleżka Czech zakupił big botel Old Monk za 120 Rs, uwalił się i śpi. Mnie męczy bezsenność, śnią mi się więzienia azjatyckie - trauma bombajska, albo za dużo się naczytałem przed wyjazdem opowieści z 1000 i 1 nocy. Bardzo mocno pozdrawiam i ściskam wszystkich moich bliskich, wiecie o kim myślę; tęsknię za Wami. Jutro będzie lepszy dzień, 40 w cieniu...