Wyjechaliśmy po śniadaniu z Moniką i jej mężem Vinim z Panaji do jego rodzinnej miejscowości Bicholim około południa. W połowie drogi pomiędzy Panaji a Old Goa jadąc wzdłuż Mandovi River przeprawiliśmy się promem na drugą stronę rzeki. Po około 40 minutach jazdy dojechaliśmy do celu. Do Bicholim z Panaji jest około 40 kilometrów. Przywitanie z rodzicami Viniego było bardzo serdeczne; oczywiście byli uprzedzeni, że będą mieli gościa na święto. Zjedliśmy lunch i tradycyjnie po posiłku jest sjesta, czyli dwugodzinna drzemka. Później pojechaliśmy, Monika z Vinim motocyklem, ja skuterem do pobliskiej miejscowości Charvalem, gdzie są piękne, co prawda nie tak wielkie jak widziałem w Bombaju groty. W każdej celi posąg fallusa jako akt kultu męskości, a nieopodal przepiękny wodospad. Niestety popołudniowe spanko po jedzeniu spowodowało, że byliśmy w tych miejscach na tyle późno, że z powodu zmierzchu wyszły trochę kiepskie zdjęcia. Wróciliśmy do domu, gdzie czekała jedzona w sposób hinduski, czyli tradycyjny kolacja. Wszyscy siadają na podłodze i zajada się przepyszne rzeczy tylko prawą ręką (lewa służy do innych celów, tzw. nieczystych). W przyspieszonym tempie nauczyłem się „lepić” ryżowe kulki z różnymi dodatkami jedną (prawą) ręką i zajadać. Po kolacji Monika została w domu, ciężarnej kobiecie nie wypada wychodzić wieczorem z domu i włóczyć się po mieście, co my z Vinim uczyniliśmy. Pojechaliśmy oglądać przygotowania do Divali, których najciekawszym elementem jest budowanie gigantycznych, czasami sięgających drugiego piętra postaci legendarnego demona Narkasura. Konstrukcje wykonuje się z materiałów łatwopalnych, ponieważ tuż przed wschodem słońca zostają one spalone. Temu wszystkiemu towarzyszy bębnienie w we wszystkie możliwe puszki przez małych chłopców niczym koncert słynnego Stomp. Divali to święto światła. Nazwa wywodzi się z sanskrytu – dipavali, dipa to lampa, avali to rząd, czyli rząd lampek oliwnych wystawianych przed każdym domem na powitanie Lakszmi, czyli bogini szczęścia i dobrobytu. Płonące lampki symbolizują zwycięstwo światła nad ciemnością, czyli dobra nad złem. Demon Nagasur był właśnie tym złem i został przez Lorda Vishnu, który w ósmej reinkarnacji występował jako Krishna. Krishna pokonał demona Narkasura i nastał dzień, czyli jasność. Ponieważ Narkasur więził 16 tysięcy młodych dziewcząt , po swoim zwycięstwie Krishna wziął je wszystkie za żony. Krishna po zwycięskiej walce został natarty olejem i następnie wykąpany; taki obrządek dziś jest jednym z elementów obchodów święta Divali, ale to jutro….
Po zrobieniu zdjęć posągów Narkasura poszliśmy z Vinim do jego ulubionej knajpy, gdzie czekali już na niego koledzy. Oj, rano główka mnie bolała