Wylądowałem we Frankfurcie w samo południe, natomiast autobus miałem o 20-tej. Niestety przeżyłem szok termiczny i nawet nie wyjąłem aparatu z powodu zgrabiałych z zimna rąk. Przetransportowałem się metrem z lotniska na kolejowy dworzec główny, tam znalazłem miejsce, z którego wieczorem miał mieć odjazd autobus do Polski, do Puław. Przesiedziałem w poczekalni dla podróżnych kilka godzin i tyle widziałem Frankfurt. Zzziiimmnoo jak diabli!