Przyjechałem Polskim Busem do Olsztyna (bilet 25 zł), znalazłem kwaterę w dzielnicy Gutkowo. W Olsztynie mieszka mój synek Kosma, z którym nie widziałem się 3 miesiące. W zasadzie przyjazd do Olsztyna był pomysłem na szukanie pracy i mieszkania. Z mieszkaniami do wynajęcia nie ma problemu, jedynie kasa...Z pracą jest nie najlepiej. Przez trzy dni wysłałem 100 aplikacji bez odzewu. Z powodu nie najlepszej perspektywy spędzenia świąt w schronisku przyjąłem zaproszenie od Tomka ze Skierniewic (tego, który żegnał mnie na lotnisku w dniu wylotu do Indii). Więc jadę do Skierniewic. Podróżowanie po Polsce w zimie bez pieniędzy jest większym wyzwaniem niż podróżowanie po Indiach, tam można w najgorszym układzie przenocować pod chmurką, w Polsce byłaby to ostatnia noc. Niestety, hipokryzja naszych rodaków przeraża mnie; mój kuzyn z Międzyborowa na pewno postawi dodatkowe nakrycie na wigilijnym stole, a wypuścił mnie ze swojego domu na mróz jak jechałem do Olsztyna wiedząc, że nie mam na bilet. Drodzy rodacy, nie wygłupiajcie się z tym dodatkowym nakryciem, bo jakby zapukał włóczęga w wigilijny wieczór to zapewne nikt by nie otworzył drzwi. Wigilia powinna być w sercach przez cały rok, a nie tylko jeden raz w roku.
Jeszcze kilka zdjęć z ostatniego dnia w Palolem, smutny Międzyborów i mój szczęśliwy synek.